Przegląd kwartalny 4/2023

Bach! Wystrzelił korek szampana Piccolo jeszcze na długo przed północą. Dziś takich korków wystrzeli dużo, u mnie jednak powodem świętowania nie jest sylwestrowa noc. Właśnie dziś mija ostatni tydzień mojego fotograficznego zmagania ze samym sobą, zapoczątkowanego dokładnie rok temu. To był luźny pomysł, niezobowiązujący, rzucony na wiatr jak każda dotychczasowa obietnica noworoczna. Teoretycznie mógł się udać, ale nie czułbym się na siebie obrażony, gdyby zapał - słomiany jak zwykle - minął tak szybko, jak się pojawił. W zanadrzu już miałem sprawdzony pakiet wymówek: brak czasu, kiepska pogoda, przeziębienie, brak weny. Były gotowe do użycia w każdej chwili, już od pierwszych tygodni. Ale już ich nie ma. Nie, wcale się nie wyczerpały - podarłem je i wyrzuciłem do kosza. Okazało się, że nie są mi potrzebne.

Można by przewrotnie powiedzieć, że eksperyment ten wcale się nie powiódł. Jego założeniem było zmusić się do wyjścia na zdjęcia przynajmniej raz w tygodniu, a następnie pokazać światu, co sfotografowałem, nawet gdyby miały to być najgorsze gnioty, jakie kiedykolwiek popełniłem. Ja się jednak wcale nie musiałem zmuszać. Owszem, bywało krucho z czasem, aura często nie sprzyjała, pojawiały się pokusy pozostania w domu na kanapie, ale zawsze miałem ochotę wyjść, wręcz nie mogłem się tego doczekać. Nawet w trudnym ze względów osobistych okresie, kiedy na nic nie miałem ochoty, czułem, że ten spacer z aparatem w ręku jest czymś, czego potrzebuję. Okazało się, że wcale nie wiąże się to z żadnym przełamywaniem barier, wychodzeniem ze strefy komfortu ani żadnymi tego typu bzdurami. Bawiłem się przy tym projekcie znakomicie i ani przez chwilę nie stanowił on dla mnie poważnego wyzwania. Pod tym względem osiągnąłem fiasko, znowu nie udało mi się wzbogacić mojego życia o choćby odrobinę dyscypliny.

A mówiąc już całkiem poważnie, bardzo się cieszę, że poszło tak gładko. Jestem zadowolony nie tylko ze swojej konsekwencji, ale też i zdjęć, jakie udało mi się zrobić. Tylko zrozummy się dobrze: wcale nie uważam, aby były one wybitne czy w jakikolwiek sposób odkrywcze. W większości są raczej powtarzalne i odtwórcze, ale uważam, że zupełnie poprawne. Spodziewałem się, że będą dużo gorsze, a wcale się ich nie wstydzę. Nie wiem, czy mają one jakikolwiek charakterystyczny styl, wspólny mianownik wynikający z mojego sposobu postrzegania świata i dyskusyjnego zmysłu artystycznego. Ale wiem, że udało mi się wypracować swój gust - wiem, co mi się podoba, co do mnie przemawia, a co nudzi. I wiem, że mam tę swobodę, że nie muszę robić zdjęć, które być może zyskałyby większą popularność, ale nie odpowiadałyby mojemu poczuciu estetyki. Zyskałem też dużo więcej pewności siebie. Teraz czuję, że gdziekolwiek bym się nie znalazł, nie mając przy tym żadnej kontroli nad warunkami, w jakich fotografuję, zawsze znajdę jakiś mały fragment rzeczywistości, który przyzwoicie będzie wyglądał w kadrze.

Mały sukces upatruję też w tym, że ta strona jeszcze nie umarła. Co prawda nie mogę jeszcze powiedzieć, aby udało mi się ją rozbujać na dobre. Ruch tu jest znikomy, interakcja z czytelnikami zerowa (choć kilka maili dostałem, dziękuję), ale to mnie akurat nie dziwi. Strona nie jest jeszcze w żaden sposób promowana, w zasadzie jeszcze nigdzie nie rozpowszechniam informacji o niej, nie zabiegam o zwiększenie liczby odwiedzin. Daję sobie na to czas. Strona ma zaledwie pół roku i chciałbym ją najpierw zapełnić wartościową treścią, zanim zacznę tu zapraszać gości na szerszą skalę. A przez te pół roku pojawiło się kilka wpisów (jeszcze jeden duży miał się pojawić przed końce roku, ale nie wyrobiłem się, no…) i naprawdę sporo zdjęć. W ogóle w mijającym roku zrobiłem więcej zdjęć, niż przez 5 poprzednich lat, więc pokazanie swojej twórczości i jednoczesne zachowanie w tym umiaru wcale nie jest takie proste do opanowania.

Co dalej? Zamierzam kontynuować tę cotygodniową fotograficzną zabawę. Tak, zabawę. Zapomnijmy o poważnych określeniach typu projekt, eksperyment czy wyzwanie. To ma być czysta frajda. Jeszcze się zastanawiam, czy jakoś podrasować jej formułę, ale chyba nie będę niczego komplikował. Chciałbym częściej odwiedzać inne miasta, niż Poznań. Chciałbym eksplorować nowe miejsca publikacji zdjęć, może uaktywnić się na Instagramie (nie gwarantuję jednak sukcesu, bo szczerze go nienawidzę), myślę też o publikacji w formie papierowej i, bardzo nieśmiało, o jakiejś wystawie zdjęć. Oczywiście zamierzam też dalej rozwijać tę stronę, zamieszczać więcej ciekawych artykułów, dokończyć przenoszenie treści ze starego bloga. Już mam co robić, nie będę sobie dokładał dodatkowej pracy. Z fotografowaniem sobie poradzę bez problemu, ale realizacja całej reszty to dopiero będzie wyzwanie i pole do stawiania poprzeczki coraz wyżej. Życzcie mi powodzenia! A ja Wam życzę wszystkiego nawzajem w Nowym Roku!

Previous
Previous

Fujifilm X-T5 ~500 dni później

Next
Next

Przegląd kwartalny 3/2023