Przegląd kwartalny 2/2023

Zastanawiam się, jak to dobrze zakomunikować, aby nie zabrzmiało jak odliczanie odbytych dni wyroku, ale minął właśnie kolejny kwartał mojego fotograficznego projektu. Tym samym upłynęło pół roku, odkąd postanowiłem sobie, że przynajmniej raz w tygodniu będę wychodził w miasto z aparatem w ręku i prezentował zdjęcia z takich spacerów, niezależnie od tego, czy będzie się czym pochwalić, czy wręcz przeciwnie. Niezależnie od efektów, wciąż trwam w tym postanowieniu i niezłomnie je realizuję, ku zaskoczeniu samego siebie. I chciałbym się przy tej okazji podzielić kilkoma przemyśleniami na ten temat.

Zanim jednak przejdę do tych głębokich refleksji, słów parę o tym, co w tym całym przedsięwzięciu jest najważniejsze, czyli o zdjęciach (a może ona wcale nie są tu najważniejsze?). Zamieszczone tu prace to wybrane kadry ze wszystkich tygodni minionego kwartału, jakie udało mi się upolować. Było ich całkiem sporo, więc ograniczyłem się tylko do tych subiektywnie najciekawszych. Z kolei cotygodniowe publikacje wszystkich zdjęć znaleźć można na mojej stronie na Facebooku, więc gdyby ktoś miał ochotę na nie zerknąć, to zapraszam serdecznie. Zdjęcia te, w pełnym komplecie lub w okrojonej liczbie, zamieszczam też w paru innych miejscach, ale są to dość niszowe zakątki Internetu, więc do nich nie będę odsyłać.

Jak mi się fotografowało przez te ostatnie 3 miesiące? Całkiem owocnie, mówiąc szczerze. I nie oceniam tego w kontekście jakości moich zdjęć, bo na nie zawsze będę patrzył może nico zbyt krytycznym okiem, ale bardziej w odniesieniu do samego doświadczenia fotografowania. Bywały momenty, kiedy brakowało czasu, co wymagało pewnej ekwilibrystyki w logistyce życia codziennego, aby ten czas jakoś wygospodarować. Czasem na ostatnią chwilę, w niedzielę wieczorem, ale zawsze się udawało. Nie odpuściłem ani jednego tygodnia! Zdarzało się też i tak, że mi się po prostu nie chciało ruszyć z domu i przekładałem wyjście na zdjęcia na kolejne dni, czasem spychając je na ostatnią chwilę. Ale za każdym razem, gdy już przezwyciężyłem lenistwo, założyłem buty i ruszyłem przed siebie, po kilku godzinach wracałem w dużo lepszym nastroju.

Mimo, że wymagało to swego rodzaju dyscypliny, to jednak nie poczułem nigdy, że robię coś wbrew sobie lub pod przymusem. Wręcz przeciwnie, te fotograficzne spacery chyba już weszły mi w nawyk i stały się czymś wręcz rutynowym. Kiedy w pierwszym kwartale jeszcze miałem wątpliwości, czy uda mi się zachować tę cotygodniową konsekwencję, tak po upływie półrocza jestem już w zasadzie pewny, że jeśli tylko nie wystąpią jakieś nieprzewidziane okoliczności, to nie powinienem mieć z tym większego problemu. Najbardziej obawiałem się tego, że w końcu przyjdzie taki tydzień, kiedy nie będę miał żadnego zdjęcia, którego nie wstydziłbym się zaprezentować. Na szczęście obawy te jeszcze się nie ziściły i, choć bywały tygodnie mniej i bardziej płodne artystycznie, zawsze udawało mi się wybrać przynajmniej poprawnych kadrów.

Zmiana pory roku też pewnie przyczyniła się do mojego bardziej entuzjastycznego nastawienia, bo jednak trudniej było się zmobilizować do wyjścia w teren, gdy za oknem ziąb, szarość i słota. I choć nie przepadam za nadmiernym upałem i czasem tęsknię za szybciej zapadającym wzrokiem (lubię wyzwania nocnej fotografii, ale latem tracę cierpliwość i nie chce mi się czekać dłużej na zachód słońca), to jednak łatwiej się zmobilizować do wielokilometrowych wędrówek po mieście, gdy aura sprzyja. Stan ten utrzyma się jeszcze przez najbliższy kwartał, do którego wybiegam już powoli myślami. Ale na relację z niego przyjdzie czas w kolejnym Przeglądzie… Odbiór!

Previous
Previous

Przegląd kwartalny 3/2023

Next
Next

Nowe rodzi się w bólach…