Przegląd kwartalny 1/2023

Kłaniam się w nowym roku! Nie, to nie jest spóźniony primaaprilisowy żart, choć takie powitanie na początku kwietnia mogłoby na to wskazywać. Jakby tego było mało, doszło tutaj do pewnego zakrzywienia czasoprzestrzeni: tekst ten został faktycznie opublikowany 2 kwietnia na tejże stronie w starej wersji, jednak chwilę później rzuciłem się z motyką na słońce i podjąłem impulsywną decyzję stworzenia zupełnie nowej strony, którą właśnie teraz masz przed oczami (o tym procesie wspomnę więcej w kolejnym wpisie) oraz przeniesienia tego artykułu właśnie tu. Czyli najpierw pojawił się wpis na będącej jeszcze budowie stronie, o której wiedzieli tylko nieliczni, a gdy była już ona gotowa kilka tygodni później, wpis zdążył się już nieco zdezaktualizować - ot, życie... A tekst ten jest o robieniu zdjęć, a nie robieniu stron, tak w ogóle.

W życiu każdego z nas przynajmniej raz przychodzi taki dzień, zazwyczaj gdzieś na przełomie roku, kiedy coś sobie postanawiamy i zamierzamy w tych postanowieniach wytrwać przez najbliższe cztery pory roku. I zapewne każdy z nas ma też w swoim życiorysie przynajmniej jeden taki dzień, zazwyczaj następujący niedługo później, kiedy wszystkie te postanowienia diabły wzięły. Ja takich niespełnionych noworocznych postanowień miałem już bardzo wiele, ale dziś chciałem się podzielić zupełnie innym doświadczeniem, całkowicie odmiennym od gorzkiego smaku porażki, do którego już się przyzwyczaiłem. W końcu, po raz pierwszy w życiu, udało mi się wytrwać ponad kwartał w jednym z takich postanowień. A piszę o tym dlatego, że ma ono wiele wspólnego z fotografią.

Rok 2021 nie był szczególnie udany jeśli chodzi o moją twórczość fotograficzną. Oczywiście to nie jest tak, że zaszyłem się w domu i w ogóle przestałem robić zdjęcia, ale spadek aktywności w porównaniu do poprzednich lat był zauważalny. Rok 2022 pozwolił ponownie nabrać wiatru w żagle, ale nie dmuchało jeszcze tak mocno, jakbym tego sobie życzył. Potrzebowałem jakiegoś dodatkowego napędu, który pozwoliłby szybciej nadrobić straty, bo mam wrażenie, że około pandemiczny zastój przyczynił się do pewnego uszczerbku w moim fotograficznym rozwoju. Aby zmusić się do częstszego wychodzenia z domu z aparatem, postanowiłem sobie - bez większej wiary w powodzenie - że co niedzielę (lub w jej okolicach, w zależności od możliwości) będę publikował wybrane zdjęcia w mijającego tygodnia. I postaram się przy tym, aby nigdy tych zdjęć nie zabrakło. Dzisiaj mogę z radością poinformować, że jak dotąd idzie mi nie najgorzej.

Od samego początku zdawałem sobie sprawę z tego, że nie da się za każdym razem zrobić dobrego zdjęcia. Ba, w przypadku fotografii ulicznej, jaką najczęściej praktykuję, można zaryzykować stwierdzenie, że naprawdę dobre zdjęcie trafia się raz na kilka wyjść w miasto lub jeszcze rzadziej. Ale wcale nie chodziło mi o to, aby co tydzień chwalić się wybitnymi osiągnięciami, tylko żeby po prostu ruszyć dupę. Kilka w miarę poprawnych zdjęć, które niekoniecznie zapadną w pamięć, ale których nie wstydziłbym się pokazać, w zupełności mnie satysfakcjonuje i wystarczy do tego, aby podtrzymać zapał. Na razie mi się to udaje i nie odpuściłem żadnego tygodnia w pierwszym kwartale tego roku, co traktuję za spory sukces.

Na tym blogu chciałbym publikować teksty o nieco dłuższym terminie przydatności do spożycia, a mianowicie takie, do których można wrócić po paru miesiącach czy nawet latach i wciąż znaleźć w nich coś ciekawego i wartościowego. Cotygodniowe lakoniczne wpisy zawierające garść nie zawsze interesujących zdjęć szybko by tę przestrzeń zaśmieciły, postanowiłem więc publikować je na mojej stronie na Facebooku, a tutaj ograniczyć się do paru artykułów rocznie (oprócz tekstów innego rodzaju, które też zamierzam publikować), podsumowujących moją działalność twórczą z poprzedzających je kilkunastu tygodni. Stąd też pierwsza odsłona tegorocznego Przeglądu kwartalnego, w którym mogę napisać nieco więcej od siebie, prezentując co bardziej udane (lub co mniej nieudane) zdjęcia z każdego tygodnia ostatnich trzech miesięcy. A jak ktoś ma ochotę obejrzeć wszystkie zdjęcia, to zapraszam na wspomniany Facebook. Takie wpisy jak ten w tym roku będą jeszcze dwa (trzeci będzie już na początku 2024 roku) i szacując na podstawie mojego obecnego entuzjazmu, z jakim traktuję ten projekt, powinno mi się udać dotrzymać słowa. Trzymaj kciuki!

Previous
Previous

Nowe rodzi się w bólach…

Next
Next

OM System OM-1 – reinkarnacja Olympusa